Strona:PL Tegner - Frytjof.djvu/142

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

Bo tamten spłonął! — Balderu krewny[1]
Cisnął go w ogień — przez zemstę — gniewny! —
Będziesz Północą, ziemią rodzinną!
Bo tamtej nigdy już nie powinno
Oglądać moje wygnańcze oko! —
Będziesz kochanką, będziesz mi żoną:
Bo w twej dębowej piersi, sczerniałej,
Więcej stałości niż w tamtej białej. —
»O, Morze wolne! tobie nieznana
Dziwaczna wola złego tyrana —
Nad tobą rządy ten tylko trzyma
Kto niezlękłemi patrzy oczyma
Na burzę wściekłą, gdy rwie i wyje,
Wzdyma twe łono, pianą je kryje —
Po-wikingowsku:[2] łany twe, Morze!
Które tak kocham, jak pługiem zorzę,
Pokropię krwawym desczem z dąbrowy[3],
Ubiorę brózdy w posiew stalowy.
Posiew urośnie — z posiewu potem
Plon błyśnie sławą, zabrzęczy złotem. —
O Morze silne, bądź mi przychylne!
Twojej na wieki wzywam opieki!
»Ojca mogiła cicha, spokojna,
Stoi nad wodą w zieloność strojna!...
Mój kurhan będzie bezbrzeżny, siny,
Pianą spowity — on pływać będzie
Śród mętów burzy, nim się zanurzy
Nim w głąb’ zapadnie, i siądzie na dnie!

  1. Nie z powodu zapewna pochodzenia Helga od Odyna (o czem w Skandynawii nie wątpiono) nazywa Frytjof króla krewnym Baldera, lecz że był ku niemu również nieubłagany jak Balder, którego świątynią spalił, a który go ściga i prześladuje na każdem niby miejscu. (Porównaj strofę 14 pieśni XV, p. t. Ustawa Wikinga).
  2. Po-wikingowsku, to jest po-rycersku, trybem prawdziwego bohatera morskiego, który fale oceanu bez wytchnienia bróździ, przerzyna.
  3. Z dąbrowy, przenośnie zamiast z okrętu. Ellida, jak wiadomo, była zbudowana z drzewa dębowego.