Strona:PL Tegner - Frytjof.djvu/133

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

— »O wieku młody, wieku szalony!
(Odrzecze Hilding) jak długo trzeba
Czekać, nim śniegiem późnych lat Nieba
Krew twą ostudzą! krzywdę wyrządzasz
Mej zacnej córze, jeśli posądzasz
Jej piękną, wielką duszę o zdradę. —
Jej nie obwiniaj.... obwiniaj Nornę,
Co z chmur burzliwych szląc nieodporne
Strzały swe, piersi ludzkie kaleczy!
Nornie twe serce niechaj złorzeczy
A nie jej! wprawdzie skarg nie wydała,
I jako Widar[1] ciągle milczała.
Ale w ukryciu, gdy była jedna
Jakże jęczała! — Tak tylko biedna
Stron południowych sinogarlica
Jęczy po mężu! wszakże przedemną
Swą odkrywała boleść tajemną. —

Jak ptaszę wodne, gdy je przeszyje
Grot myśliwego, nuża się, kryje,
I póty na dnie głębiny siedzi,
Póki ostatniej krwi nie wycedzi:
Tak Ingeborga rozpacz swą kryła
W pomroku nocy. — Jeden ja znałem,
Z jakim w tej duszy grzmi burza szałem!
»Ofiarą jestem, ciągle mówiła,
Za kraj ojczysty — róże te białe
I ten bluscz, co mi dziś skronie wieńczą,
Że kraj wybawiam, świadczą i ręczą.
Nieprawdaż ojcze, los do zazdrości!
Łatwo mi umrzeć i przerwać nędzę,
Ale tem — kogoż — siebie osczędzę,
Siebie jedynie — bóstwo światłości
Wymagać będzie od swej ofiary
Najdłuższej śmierci, najdłuższej kary.

  1. widar, bóg milczenia.