Strona:PL Tadeusz Chrostowski-Parana.pdf/47

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

gromadnie tu napływać i dziś stanowią olbrzymią większość mieszkańców Bahji.
Zatoka świeciła pustkami: kilka statków i kilkanaście łódek — oto i wszystko. Napróżno też obiecywaliśmy sobie zażyć brazylijskich owoców, bananów, pomarańcz i ananasów; przekupniów bowiem nie było. Zjawili się tylko czarni sprzedawcy papug i małpeczek, mieli jednak targ bardzo lichy, to też zły ich humor wyrażał się w szorstkiem traktowaniu nieszczęsnego towaru; małpy piszczały przeraźliwie, papugi zaś znosiły wybryki murzynów ze stoicyzmem, rzucając tylko od czasu do czasu pogardliwe spojrzenia, lub obelżywe słowa pod adresem swych „chlebodawców“. Zielone morze mieniło się i iskrzyło pod prostopadłemi promieniami tropikalnego słońca.
Po krótkim postoju w Bahji ruszyliśmy dalej do Rio de Janeiro.

Wczesnym rankiem wjeżdżaliśmy do najpiękniejszej na świecie zatoki „Rzeki Styczniowej“, jak ją przez omyłkę rzeką nazwali odkrywcy portugalscy. Lekka mgła przysłaniała słynne Pâo d‘Assucar[1]) po lewej – i Fortaleza de Santa Cruz po prawej stronie wejścia do olbrzymiej zatoki, usianej archipelagiem setek drobnych malowniczych wysp. Coraz

  1. Pą d‘asukar — głowa cukru.