Strona:PL Tadeusz Chrostowski-Parana.pdf/274

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

poskromił swych ludzi, co jednak pomagało niewiele.
Na jednej z małych stacyjek, na peronie ukazała się postać tłustego księdza z otwartą nieco buzią, — i wnet pośród grupy żołnierzy rozległy się liczne głosy:
— O que padre gordo![1]
Inni zaś żołnierze wrzeszczą:
— Cala bocca, diabo.[2]
Ksiądz, sądząc, że to do niego stosują się te zaczepki, odszedł pośpiesznie, zaciskając usta. Na innej znowu stacyjce żołnierze rozpoczynają awanturę o kawę, sprzedawaną tu powszechnie w budkach na peronie.
— Nao é cafe, é agua do bananos[3] — twierdzi jeden z nich i rozpoczyna się głośna sprzeczka, z której wywiązuje się cała awantura. Wreszcie ruszamy przy gromkich okrzykach żołnierzy.
— Abaixo civilismo![4]

Rozhulaną sołdateskę poskromił w nieoczekiwany sposób jeden z cywilnych pasażerów, jadący w jednym wagonie z żołnierzami. Gdy żołnierzom sprzykrzyły się różne, „niewinne“ zabawy, jak wykonywanie capstrzyka

  1. Wym.O kie padre gordo — co za tłusty ksiądz.
  2. Wym. kala boka diabo — zamknij buzię, aniołku.
  3. Wym. ną e kafe, e agua do bananos — to nie kawa, to pomyje z bananów.
  4. Wym. abájszo siwilizmo — precz z cywilnymi.