Strona:PL Tadeusz Boy-Żeleński - Nasi okupanci.djvu/053

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

najobfitszy plon tych protestów zbiera się w b. zaborze pruskim, gdzie oddawna obowiązuje — ba, dalej idące od projektu naszej komisji! — właśnie to cywilne ustawodastwo małżeńskie, o które jest cały rwetes! Trudno o kunsztowniejsze arcydzieło mistyfikacji, niż to którego dokonał tutaj nasz kler.
Ale jaki ma cel ta walka, w której często nawet pastorał zmienia się w widły; jaki cel to agitowanie mas, to podawanie w pogardę państwa, które ci nieboracy ledwie nauczyli się znać i szanować? Kogo to ma oszukać? Nie rząd, bo każdy rząd sam wie najlepiej, jak się robi takie nastroje i takie opinje. Przecież nie plebiscyt będzie to rozstrzygał. Cóż z tego, że rybaczki w Gdyni modlą się o światło dla p. Lutostańskiego, kiedy tu raczej trzebaby się modlić o nawrócenie i o siłę męczeństwa dla Janusza Radziwiłła.
Ta fala demagogji, kłamstwa, oszczerstw, antypaństwowego podjudzania płynie bez żadnej przeszkody w pismach i na wiecach; ba, nawet radjo oddano jej na usługi. Może w tem jest kalkulacja, że samą swą napastliwością i złą wiarą akcja ta zużyje się i obudzi zbawczą reakcję; że społeczeństwo potrafi dać jej odpór. Wszak tu nietylko o »rozwody« idzie, ale o coś więcej!
Jak dotąd, odpór ten jest zadziwiająco słaby. O ile część pism oddała się niepodzielnie na usługi KAP, o tyle inne pisma starają się, o ile można, nie wypowiadać; te nawet, które objawiają sympatje dla projektu komisji, omawiają ten projekt bardzo