Strona:PL Tadeusz Boy-Żeleński - Marysieńka Sobieska.djvu/312

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

oni stali, podając mu kubki i kielichy i odpowiadając gdy zapytał. Żaden nie śmiał mieć przy nim kołpaka na głowie, co mnie nie pomału dziwiło“...
I nas to niemniej zaskakuje. To już etykieta niemal hiszpańska! Jak pogodzie te dwa obrazy? Można by rzec, że inna rzecz łowy, a inna życie dworskie; a także i to, że panowanie króla Jana trwało dwadzieścia lat z górą; w miarę jego trwania obyczaj może się zmieniał, ceremoniał się doskonalił. Mogło to być w związku z dynastycznymi marzeniami króla; może sarmacki jego humor naginał się w tym jak we wszystkim — do życzeń ambitnej i od dziecka na dworze chowanej Marysieńki
Że ona pracowała nad umajestacieniem ich królewskości, dowodzi choćby genealogia, jaką sobie kazała sporządzić, znalazłszy się na tronie. Życzyła sobie pochodzić od Ludwika Kapeta; ale heraldyk poszedł w gorliwości swojej jeszcze dalej. Nie osiągnęło to w Polsce zamierzonego skutku. Tak, z okazji małżeństwa siostry królowej, panny d’Arquien, która wyszła za Wielopolskiego, wierny Djablonowski wygłosił toast, w którym rozwiódł się nad genealogią królowej, świeżo — jak pisze złośliwy korespondent nadeszłą z Paryża, a wywodzącą ją od... Karola Wielkiego. Na co pan Lubomirski, przemawiając imieniem pana młodego, z głupia frant oświadczył na wstępie, że nie będzie wywodził dawności jego rodu, bo takie zamierzchłe splendory bywają często bajką, ale będzie mówił o jego dziadku i ojcu, których wszyscy tu znali i w ten sposób będą wiedzieli, że to jest prawda co mówi...
Oto epizod walki między zakusami świeżego maje-