Strona:PL Sue - Tajemnice Paryża.djvu/456

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została skorygowana.

— Matyldo, zaklinam cię, pisz do niej dziś, niech ci doniesie, co tylko wie o nich.
— Zawsze ten sam! Zawsze zacny i szlachetny! Bądź spokojny, dziś jeszcze napiszę do pani d‘Harville; dokąd mam przysłać odpowiedź?
— Do Asnieres.
— Co za dziwactwo! dlaczego tam mieszkać, nie w Paryżu?
— Bo nienawidzę Paryża, smutne wspomnienia budzą we mnie, — odpowiedział hrabia ponuro. — Mój dawny doktór, pan Griffon, ma wiejski domek nad Sekwaną pod Asnieres, pozwolił mi nawet w nim mieszkać, to prawie przedmieście Paryża.
— Napiszę ci więc do Asnieres, pani d‘Harville mówiła mi także, że przyczyną straty majątku pani Fermont jest oszustwo notarjusza, w którego ręku złożony był cały majątek, i który się go zaparł.
— Niegodziwiec! jak się nazywa?
— Jakób Ferrand, — odpowiedziała księżna, nie mogąc wstrzymać się od śmiechu na wspomnienie o miłosnej mnie notarjusza.
— Zważywszy wszystko, czego się mogłem dowiedzieć o śmierci brata mojej przyjaciółki, nie byłbym daleki od mniemania, że nie sam on sobie odebrał życie, lecz został zamordowany.
— Wielki Boże! skąd tak wnosisz?
— Długoby o tem mówić, teraz muszę odejść. Nie zapomnij pani, coś mi obiecała w swojem i księcia de Lucenay imieniu.
— Jakto, odchodzisz i nie zobaczysz się z Florestanem?
Spotanie z nim byłoby dla mnie zbyt przykre. Odważyłem się na nie jedynie w nadziei powzięcia jakiej wiadomości o pani de Fermont, żegnam panią.
— Ach! jesteś bez litości. Gdybyś wiedział, jakie ma szlachetne serce! — Księżna nie skończywszy zamilkła, bo