Strona:PL Sue - Tajemnice Paryża.djvu/455

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została skorygowana.

jej majątek, około stu tysięcy talarów, u pewnego notarjusza. Wtem nowe nieszczęście spotkało panią Fermont: brat jej przed ośmiu miesiącami odebrał sobie życie. Pocieszałem ją jak mogłem. Uspokoiwszy się nieco, pojechała do Paryża urządzić swoje interesa.
— I cóż?
— Wczoraj odebrałem list z Asnieres: nic dotąd nie wiedzą. W Paryżu czyniłem poszukiwania, naprzód udałem się do dawnego mieszkania brata pani Fermont. Tam powiedziano mi, że mieszka ona przy kanale św. Marcina. Istotnie mieszkała tam, lecz się wyprowadziła niewiadomo dokąd.
Księżna słuchała starca z uwagą, nagle rzekła:
— Dziwnyby to był traf, gdyby to były te same osoby, któremi się zajmuje pani d‘HarviJle.
— Jakie osoby? — zapytał hrabia.
— Wdowa, której pan szukasz jest jeszcze młoda i ma rysy szlachetne?
— Tak jest, lecz skąd pani wiesz?
— Córka jej piękna jak anioł, ma lat szenaście?
— Tak, tak.
— Na imię jej Klara?
— O! na miłość Boga! powiedz, gdzie są?
— Nie wiem!
— Nie wiesz?
— Bo to wszystko wiem tylko od pani d‘Harville; pytała się, czy nie znam jakiej wdowy, której córce na imię Klara, i której brat niedawno sobie życie odebrał, bo na bruljonie listu pisanym przez tę nieszczęśliwą, znalazła zanotowane słowa: Pisać do pani de Lucenay.
— A więc, Klotyldo, musisz mnie zaprowadzić do pani d‘Harville; dziś jeszcze chciałbym ją widzieć.
— Niepodobna. Jej mąż właśnie nieszczęśliwym przypadkiem zabił się i markiza wyjechała natychmiast do swego ojca, do Normandji.