Strona:PL Sue - Tajemnice Paryża.djvu/219

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została skorygowana.

żeś mi ocalił honor i życie... tak, życie. Mój mąż był uzbrojony... wyznał to przede mną w żalu... chciał mnie zabić!
— Czy być może? — zawołał Rudolf wzruszony.
— Miał do tego prawo... — odpowiedziała gorzko pani d’Harville.
— Racz mi pani wierzyć, że nie mogę być obojętnym na to, co panią obchodzi. Słucham z całą i najzupełniejszą uwagą.
— Wprzód dozwól mi książę opowiedzieć moje przeszłe życie, aż do zamężcia... W szenastym roku życia utraciłam matkę. Trudno opisać, jak ją kochałam... jeszcze piękna, uwielbiana, rzuciła zabawy świata i oddała się zupełnie mojemu wychowaniu. Proszę sobie wyobrazić nasze zadziwienie, kiedy mój ojciec powiedział nam, że z powodu słabości zdrowia mojej matki, przyjmuje do mnie za guwernantkę młodą wdowę, zasługującą na względy z powodu wielkich nieszczęść. Wdowa ta, pani Roland, przyjechała do nas dla zajęcia posady guwernantki.
— Czy ta sama pani Roland, z którą się ojciec pani ożenił wkrótce po pani zamężciu?
— Ta sama.
— Była zapewne piękna?
— Niebardzo.
— A jej wykształcenie?
— Prawie żadne. Nie wiem, jakim sposobem ojciec mój nie zrozumiał, że zupełna jej niezdolność do obowiązków nauczycielki łatwo wykryje istotną przyczynę jej pobytu w domu naszym. Matka wszystko zrozumiała i ubolewała nie nad niewiernością męża, lecz nad nierządem domowym, wynikającym z takich stosunków, o których i ja mogłam się nakoniec dowiedzieć.
— W jakim wieku był wtenczas ojciec pani?
— Miał około sześćdziesięciu lat.
— I wierzył w miłość tak młodej osoby?
— Ojca mego za młodu zepsuły kobiety. Pani Ro-