Strona:PL Sue - Milijonery.djvu/278

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

którego portret tu wisi, żądał waszéj roboty i za nią tak dobrze wam płacił. Wszakże to pan Saint-Herem, który jest tak dobry, taki wesoły, taki przystępny, i który przy naszém wejściu tak uprzejmie do nas przemówił.
— Nieinaczéj, kochana Julko; to pan Saint-Herem zarządził te wszystkie roboty; ale doglądając tych robót, zawsze on do nas mówił: „Moje dzieci, gdyby nie bogactwa jakiem odziedziczył, nie mógłbym wam dać roboty i płacić was tak hojnie jako dobrych i znających się na rzeczy robotników! Zachowajcie więc całą waszą wdzięczność dla pamięci tego, który mi zostawił tyle pieniędzy; on wykonał to co może być najtrudniejszego; zbierał skarby swoje grosz po groszu, odmawiając sobie wszystkiego, gdy tymczasem ja, moje dzieci, mam tylko przyjemność szafowana hojnie temi skarbami. Wydawać, to mój obowiązek. Do czegóż służy bogactwo, jeżeli nie do tego, żeby je rozdawać innym! Zachowajcie więc w pamięci starego poczciwego skąpca; błogosławcie jego skąpstwo, które daje nam przyjemność, mnie użycia pracy waszéj do pięknych i wielkich rzeczy, wam pobierania hojnéj ale dobrze zarobionéj zapłaty!”