Strona:PL Sue - Milijonery.djvu/241

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

ślub zawarty pod wrażeniem bolesnéj straty, jaką dopiéro co poniosłem, będzie miał charakter jeszcze uroczystszy, jeszcze świętszy, aniżelibyśmy go zawierali w obec innych okoliczności.
— Może ty masz słuszność, Ludwiku; jednakże sam zwyczaj.
— Wyznaj otwarcie, Maryjo, czyliż dla tego, że będziesz moją żoną, że razem zemną będziesz opłakiwała mego ojca, że przywdziejesz po nim żałobę, że odtąd synowskie węzły łączyć się będą z jego synowską pamięcią, on dla tego mniéj będzie przez nas żałowanym? A potém, Maryjo, w tym smutku jaki mnie ogarnia, żyć długo samotnym, w oddaleniu od ciebie, byłoby mi niepodobieństwem. Słuchaj... jabym umarł ze zgryzoty.
— Jestem tylko biédną szwaczką, nieświadomą zwyczajów świata, to ci tylko powiedziéć mogę. Ludwiku, co czuję. Wniosek twój, przed chwilą uczyniony, tak spiesznego zawarcia ślubów małżeńskich, zdawał mi się być przeciwnym temu co nazywasz światowemi zwyczajami. Może być, że ja się mylę; może być, że chęć zostania twą żoną, spełnienia woli twojéj zbytecznie mnie uwodzi. Nie wiém