Strona:PL Sue - Milijonery.djvu/227

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

ojca pod względem owego małżeństwa pomiędzy mną a twoją kuzynką zawrzéć się mającego.
— Tak jest, więc cóż?
— Twój wuj, nie wiedząc o tém, że odmawiam i chcąc przyśpieszyć ten związek którego równie pragnął jak mój ojciec, wyjechał wczoraj z Dreux ze swoją córką i oboje przybyli dzisiaj rano...
— Do Paryża? Dobrze. Ale po cóż ta niespokojność, to pomięszanie z twojéj strony, kochany Ludwiku?
— Twój wuj i jego córka nie przybyli wprost do Paryża, lecz zatrzymali się w Wersalu, Florestanie, w Wersalu... gdzie się udał i mój nieszczęśliwy ojciec.
Na tę myśl, która boleść jego wznowiła, Ludwik nie mógł już dokończyć i łkanie przerwało jego mowę.
Saint-Herem, wzruszony żalem swego przyjaciela, rzekł do niego:
— Bądź mężnym, mój przyjacielu. Ja pojmuję twój żal głęboki, a testament twego ojca musi jeszcze boleść twą powiększać.
— Florestanie, — rzekł młodzieniec po chwili milczenia, ocierając łzami zroszone