Strona:PL Sue - Milijonery.djvu/216

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

wi testament ojca, — czytaj i osądź sam jak gorzkim żal mój być powinien.
Kiedy Saint-Herem skończył czytanie testamentu, Ludwik dodał:
— Cóż tedy? powiédz szczerze, czy może kto potępiać mego ojca za jego skąpstwo? Nie byłoż jedyną jego myślą ażeby mnie tylko zbogacić, ażeby postawić w możności osiągnienia jeszcze większych skarbów, albo zrobienia szlachetnego użytku z dostatków, które mi zostawia? Dla mnie to wszystko zbierał skazując się sam na niedostatek i ubóstwo!...
— Nic mnie nie dziwi ze strony człowieka skąpego, — odpowiedział Florestan otwarcie. — Skąpcy zdolni są wielkie rzeczy wykonać... i stosuję to do wszystkich, którzy ulegają téj silnéj i płodnéj namiętności.
— Florestanie, nie przesadzajmy w niczém.
— Czyliż to ci się zdaje jakim paradoksem? A jednak to niezawodna prawda. Świat zawsze unosił się niedorzeczną niesprawiedliwością względem skąpców, — dodał Saint-Herem z coraz większym zapałem. — Skąpcy! należałoby im ołtarze wznosić! Skąpcy! to ludzie cudowni, genijalni do wynajdywania oszczę-