Strona:PL Sue - Milijonery.djvu/118

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

daję ci na to moje słowo, i przysięgam także na moją pełną poszanowania miłość dla ciebie, że nigdy nie będę miał innéj żony jak Maryję Moreau.
Ludwik wymówił te ostatnie słowa, głosem tak pełnym szacunku dla ojca, ale zarazem i tak stanowczym, że starzec, który jeszcze nie tracił zupełnie nadziei, uznał, że przynajmniéj na teraz nie należało już więcéj nalegać, i odpowiedział swemu synowi głosem smutnym i żałosnym.
— Nie mogę sądzić, mój Ludwiku, ażeby wszystkie korzyści tego związku jaki ci proponuję, były bez żadnéj wartości w twoich oczach. Więcéj mam ufności w twojém sercu aniżeli ty sam, i jestem pewny, że po głębszém zastanowieniu się rozsądniéj będziesz myślał.
— Nie spodziewaj się tego, mój ojcze.
— Zgodnie z twojém żądaniem, nie będę już więcéj nalegał, zawsze przecież rachuję na twoją rozwagę. Daję ci dobę czasu do stanowczego i ostatecznego zdecydowania się: aż do téj chwili przyrzekam ci nie wspomniéć ani słowa o tém małżeństwie, i proszę cię zarazem, ażebyś i ty nic mi nie wspominał