Strona:PL Sue - Artur.djvu/424

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

— Otóż, — dodała płoniąc się, — długo walczyłam z tą chęcią; dziś rano nawet, gdyś mnie zeszedł tak nieszczęśliwą, tak zapłakaną, błagałam Boga aby mi udzielił siły do oparcia się potrzebie jakiéj doznawałam, usprawiedliwienia się w twych oczach.
— Dlaczego?.... ach! powiedz dla czego? czyż nie jestem godzien twojego zaufania?
— O! jesteś, jesteś godzien... będziesz go godzien, wierzę w to... lecz... lecz gorzko wyrzucałam sobie, że nie jestem już dość silna czystością moich postępków, szczerością moich żalów, aby pozostać w twych oczach... obojętną na potwarze świata... bo to może powinno mnie przerażać na przyszłość.....

. . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . .
. . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . .
. . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . .

(Tu brakuje dość znaczna liczba kart dziennika nieznajomego.