Strona:PL Sue - Artur.djvu/423

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

nawet, z którą się za bardzo może popisywałam, była smutnym odblaskiem przeszłości; gdyż bardzo często lubił rozmawiać ze mną, o najrozmaitszych wiadomościach. Mamże jeszcze dodać, drogi przyjacielu? Żyjąc sama jedna, liczba służących moich może się wydaje za wielką; uchodzę też za dumną i próżną; a jednakże, dla tego tylko że ten dwór był jego dworem, dla tego religijnie go dochowałam... Teraz znasz tajemnicę mego życia; nim cię poznałam, niedbałam bynajmniéj że uchodzę za fantastyczkę, pełną próżności i wabności; najohydniejsze pogłoski były da mnie obojętnemi... Lecz odtąd jak oceniłam ile masz wspaniałości i szlachetności w sercu, odtąd nadewszystko, gdym postrzegła, ile obmowa, upoważniona może mojém postępowaniem, o którego tajemnicy świat nie wie, mogła wpływ na ciebie wywierać... na ciebie, ktorego szacunek, którego przywiązanie tak mi są drogie... chciałam abyś ty przynajmniéj... abyś ty mnie nie sądził podobnie jak inni... Prócz tego nieraz broniłeś mnie wspaniale: chciałam ci dowieść że domyślność twego serca była również szlachetną jak sprawiedliwą... A jednakże, pozostaje mi jeszcze jedno uczynić wyznanie... przykre bardzo.
— Małgorzato, zaklinam cię...