szkostwo rozwinęło się w pobożność, nienawiść zmieniła się w pobłażliwość, upór w stałość.
Nadumawszy się dostatecznie, wyszedłem na zwykłą, ranną przechadzkę nie po to aby uwolnić się od dręczących mnie myśli, lecz właśnie przygotować się na to, co nastąpić musi nieodwołalnie. Przechodziłem myślą wszystkie możliwe formy spotkania. A gdy doszedłem do kwestyi, co mogło się wydarzyć od chwili, gdyśmy się pożegnali aż dotąd, zadrżałem i miałem ochotę uciec z miasta, z kraju. Ale doświadczenie nauczyło mnie także, iż plecy są miejscem najczulszem a piersi są osłonione wielkiemi tarczami z kości, przeznaczonemi do stawiania oporu — dlatego postanowiłem zostać i ciosy przyjąć.
Gdym w ten sposób zahartował swoje uczucia i przyswoił sobie chłodny sposób patrzenia na rzeczy, właściwy praktycznym światowcom, ułożyłem sobie program działania.
Sprawiwszy mu suknie na grzbiet, oddam go do jakiegoś pensyonatu, pozwolę mu być, czem będzie chciał, odrazu zaprzęgnę go do pracy a przedewszystkiem będę go traktował jak obcego gentlemena, trzymanego w pewnej odległości, bez poufalenia się. Aby się zaś uchronić od jego natręctwa, nie wspomnę o przeszłości, nie będę mu dawał rad, zostawię mu zupełną swobodę, bo też zapewne nie będzie chciał żadnych rad słuchać.
A więc postanowione! I dajmy już temu spokój.
Strona:PL Strindberg - Samotność.djvu/82
Wygląd
Ta strona została uwierzytelniona.