Strona:PL Strindberg - Samotność.djvu/58

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

nów, wież, szczytów, wieżyczek i dachów spiczastych. Ale dziś widzę w nim tylko las. Ponieważ wiatr dmie, wiem zatem, że cała ta masa smukłych pni chwieje się, ale nie mogę dojrzeć z odległości wynoszącej pół mili. Biorę więc lunetę i dopiero wtedy mogę rozróżnić kontur świerków, poruszających się nito bałwany na powierzchni morza, co sprawia mi niezmierną przyjemność, zwłaszcza, iż wyobrażam sobie, jakobym ja zrobił to odkrycie. Tęsknota moja podąża w tym kierunku, gdyż wiem, iż w głębi znajduje się morze; wiem, że niebieskie i białe zawilce rosną u stóp tych drzew a większą przyjemność sprawia mi widok ich w wyobraźni niż w rzeczywistości, od dawna bowiem odwykłem od natury, wyrażającej się w świecie zwierzęcym, roślinnym i mineralnym. Interesuje mnie tylko natura ludzka i losy ludzkie.
Niegdyś potrafiłem utonąć w widoku sadu kwitnącego; i teraz widzę, że to jest ładne ale nie tak ładne. Tłumaczę to sobie tem, że powstało we mnie przeczucie, iż istnieją doskonalsze pierwowzory tych niedoskonałych naśladownictw. Dlatego właściwie nie odczuwam żadnej tęsknoty za wsią, chociaż budzi się we mnie niechęć do miasta, ale jestto raczej pragnienie pewnej odmiany.
Przechadzam się zatem po swoich ulubionych ulicach a gdy widzę twarze ludzkie, budzą się we mnie wspomnienia, powstają myśli. Przechodząc obok wystaw sklepowych, widzę tyle rzeczy zgromadzonych ze wszystkich krańców ziemi, stworzo-