Strona:PL Stevenson Dziwne przygody Dawida Balfour'a.djvu/105

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

To rzekłszy Alan, zamyślił się i czas dłuższy siedział milczący.
Muszę jeszcze powiedzieć o moim przyjacielu, że był bardzo muzykalny, zwłaszcza grał pięknie na flecie. Szkoci cenili go, jako znakomitego poetę, czytał w języku francucuskim i angielskim różne książki; był zręcznym zarówno strzelcem jak rybakiem, a wybornym fechtmistrzem w różnego rodzaju broni. Wady jego znałem, bo malowały się na jego twarzy; główną stanowiła dziecinna łatwość obrażania się i szukania kłótni; tej nadmiernej drażliwości nie okazywał w stosunku ze mną, przez pamięć zapewne stoczonej bitwy w kajucie, ale czy to było ze względu na postępowanie moje, czy z powodu, że byłem świadkiem jego umiejętności władania bronią, rozstrzygnąć nie mogę, bo chociaż cenił odwagę u drugich, podziwiał przedewszystkiem męstwo własne.

IX.
Zguba dwumasztowca.

Było już późno w nocy i ciemno, o ile bywa w owych stronach o tej porze roku, gdy Hoseason wsunął głowę we drzwi kajuty.
— Wyjdź pan i pokaż, czy umiesz sterować — rzekł kapitan.