Strona:PL Stendhal - Pustelnia parmeńska tom II.djvu/98

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

ośmieliła się skraść dla Fabrycego ojcu odtrutkę i posyła ją mu; najważniejsze jest, aby bez wahania odrzucał wszelkie pożywienie, któreby miało jakiś niezwykły smak.
Klelja długo oblegała pytaniami don Cezara, nie mogła dojść skąd pochodzi sześć tysięcy cekinów które otrzymał Fabrycy; w każdym razie był to wyborny znak: surowość zmniejsza się.
Epizod z trucizną niezmiernie posunął sprawy naszego więźnia; wprawdzie nie zdołał uzyskać najlżejszego wyznania, które byłoby podobne do miłości, ale miał szczęście żyć w najpoufalszem zbliżeniu z Klelją. Co rano, a często i wieczór, wiedli z sobą długie rozmowy zapomocą alfabetu; co wieczór, o dziewiątej, Klelja przyjmowała długi list, a niekiedy odpowiadała nań kilkoma słowy; posyłała mu gazety i książki; wreszcie ugłaskała Grilla tak, że przynosił Fabrycemu chleb i wino, które mu doręczała codzień pokojówka Klelji. Dozorca wywnioskował stąd, że gubernator nie był w porozumieniu z ludźmi którzy kazali Barbonowi otruć młodego Monsignora, i bardzo był z tego rad, zarówno jak wszyscy jego towarzysze, ustaliło się bowiem w więzieniu przysłowie: wystarczy spojrzeć na monsignore del Dongo, aby zaraz otworzył sakiewkę.
Fabrycy zrobił się bardzo blady; brak ruchu szkodził jego zdrowiu; poza tem nigdy nie był tak szczęśliwy. Ton rozmów z Klelją był serdeczny, niekiedy bardzo wesoły. Jedynemi momentami, w których nie oblegały Klelji przeczucia i wyrzutu, były te, które spędzała z Fabrycym. Jednego dnia, powiedziała mu niebacznie:
— Podziwiam pańską delikatność: ponieważ jestem córką gubernatora, nie wspomina mi pan nigdy o chęci odzyskania swobody!
— Bo też wcale nie żywię tak niedorzecznej chęci, odparł Fabrycy; gdybym wrócił do Parmy, jakżebym panią widywał? a życie stałoby mi się nie do zniesienia, gdybym nie mógł mówić pani wszystkiego co myślę... nie, nie ściśle tego co myślę, na to pani nie pozwala; ale, ostatecznie, mimo pani niegodziwości, żyć nie widując pani codzień, byłoby dla mnie męką dotkliwszą niż to