Strona:PL Stendhal - Pustelnia parmeńska tom II.djvu/208

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

Pani Sanseverina ujrzała, że książę, zamiast w pół słowa zgodzić się na rzecz tak prostą, spochmurniał; był bardzo czerwony spoglądając na księżnę, potem spuścił oczy, zbladł... Myśl o truciźnie, potrącona tak niewcześnie, podsunęła mu pomysł godny jego ojca lub Filipa II, ale nie śmiał go wyrazić.
— Wie pani, rzekł wreszcie zadając sobie gwałt i niezbyt uprzejmym tonem, pani mną gardzi jako dzieckiem i to dzieckiem pozbawionem wdzięku: więc dobrze! powiem pani rzecz okropną, która zrodziła się we mnie w tej chwili pod wpływem głębokiego i szczerego uczucia dla pani. Gdybym bodaj trochę wierzył w truciznę, już byłbym wkroczył, nakazałby mi to obowiązek; ale ja widzę w twej prośbie jedynie kaprys, którego — pozwoli mi pani to powiedzieć — nie obejmuję może całej doniosłości. Chce pani, abym działał bez poradzenia się ministrów, ja, który panuję zaledwie trzy miesiące! Żąda pani ode mnie monstrualnego wyjątku ze zwykłego postępowania, które, wyznaję, wydaje mi się bardzo racjonalne. To pani jesteś tu w tej chwili samowładnym monarchą, dajesz mi nadzieję w przedmiocie, który jest wszystkiem dla mnie; ale za godzinę, kiedy myśl o truciźnie, kiedy ta zmora pierzchnie, obecność moja wyda ci się natrętną, popadnę w niełaskę. Więc dobrze, pani, trzeba mi przysięgi: przysięgnij, że jeżeli zwrócę ci Fabrycego zdrowym i całym, uzyskam od ciebie, do trzech miesięcy, wszystko, czego miłość moja może zapragnąć; zapewnisz szczęście mego życia, oddając mi godzinę twojego i oddając mi się cała.
W tej chwili, zegar zamkowy wybił drugą. Już może zapóźno, pomyślała księżna.
— Przysięgam! krzyknęła z błędnym wzrokiem.
Natychmiast książę stał się innym człowiekiem; pobiegł ku sali adjutantów.
— Generale Fontana, pędź co koń wyskoczy do cytadeli, biegnij do celi gdzie jest zamknięty pan del Dongo i przyprowadź go tutaj; muszę z nim mówić za dwadzieścia minut, za kwadrans jeśli możliwe.