Przejdź do zawartości

Strona:PL Stefan Grabiński - Szalony pątnik.djvu/151

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

i znaki i poznałem ich siłę. Mogą czasem stać się niebezpieczne.
Heading śmiał się:
— Wiecznie ten sam niepoprawny mistyk i wielbiciel cudowności! Co może kawałek kruszcu lub drzewa wobec woli rozumnego, panującego nad nerwami człowieka?
— Nie chodzi tu o materjał, z którego amulet czy talizman sporządzono, lecz o wiarę w jego cudotwórcze siły, którą całe pokolenia doń przywiązują. Przez szeregi lat, czasem przez wieki całe, osnuwają go ludzkie dusze przędzą wierzeń; z tysiąca piersi wywiązują się prądy psychiczne, płyną ku niemu i wsiąkają weń, przepajając go swą mocną treścią. Tak to niepozorny kamyk, nikła blaszka, sukienny szkaplerz, stają się powoli zbiornikiem nagromadzonych w nim w ciągu lat sił i przekształcają się w amulet lub talizman; drzemią w nim tajemne moce wyrzucone z tysiąca wierzących serc i skupione w jego treściwem wnętrzu. Talizman — to kolosalne napięcie zgęszczonej niezmiernie energji potencjonalnej wiary — to jakby akumulator prądów duchowych, który w stosownej chwili może zacząć działać.
Niebezpiecznie jest zbliżać się doń z brudnemi rękoma, z cyniczną intencją. Bo wtedy przeciw świętokradcy powstają utajone dotąd siły i zmiażdżą go, mszcząc się za zniewagę.
Ben kiwał z politowaniem głową: