Strona:PL Stefan Żeromski - Walka z szatanem 03 - Charitas.djvu/324

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

wiadomymi otworami wnikające weń, jak zaraza? Ach, ileż to razy dusił w sobie te wspomnienia, zadeptywał je nogami, jak gdyby zadeptywał mogiłę Xenii w otchłani wiecznej! Nigdy jednak nie było o tem zapomnienia — odpuszczenia. Ta rzecz się stała. Xenia umarła, jak sobie wtedy życzył. I przeżył w ciągu szeregu piekielnych dni i piekielnych nocy straszliwą boleść jej utraty. Aż oto teraz to maleńkie słowo francuskiego nihilisty: „W głębi serca wszystko jest dozwolone“. O, słowo dobrotliwe! O, słowo miłosierne! O, rozgrzeszenie, niweczące głupstwo skrupułu, zaszczepione w sumieniu przez dalekich przodków i rozrośnięte w ogrom męczarni! Wszak wszystko, co się działo wówczas, działo się w głębi serca. Nikt nie widział. Nikt nie słyszał. Ludzie słyszeli jedynie ojcowski płacz, współczuli ojcowskiej żałobie. Ludzka też to, widać, była rzecz i pospolita, skoro ten zdrowy duch wielkiej Francyi orzekł, iż te rzeczy są dozwolone.
Lecz czemuż znowu to zaprzeczenie wiecznego opozycyonisty przeciwko wszystkiemu, co naturalne, ludzkie, uznane za prawdę? Zdało się panu Granowskiemu, iż ów zmarły, pisząc słowa: „Jest to najbezwzględniejsze złudzenie“, — wiedział, kto, kiedy i w jakich warunkach będzie je czytał. Zdało mu się także, iż tamten chytrze i złośliwie przewidział, co się stanie, co będzie w sercu ojca, z radością patrzącego na śmierć córki... Zaniosła się w nim iście szatańska nienawiść do tego przywłaszczyciela. Oczy starego człowieka cofnęły się pod powieki i szukały w mroku wiecznym cienia Nienaskiego, żeby mu