Strona:PL Stefan Żeromski - Walka z szatanem 03 - Charitas.djvu/325

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

jeszcze raz rzucić w twarz znak tryumfującego potępienia. Wyjął z notesu ołówek i pod zaprzeczeniem z rozkoszą napisał wielkiemi literami: „W głębi serca wszystko jest dozwolone“ Tem potwierdzeniem wyroku Montaigne’a kupił sobie spokój i ciszę.
Odwrócił kartę zeszytu i czytał skargę nieszczęśliwej kobiety, wyjętą z dramatu jednego z poprzedników Szekspira, mistrza Webstera, p. t. Duchess Malfi: „Przywykłam do rozpaczy, jak oćwiczony galernik do wiosła... Rozkosz czemże jest? Chwilą ulgi w chorobie, spoczynkiem, na to nam danymi, ażeby starczyło nam sił do cierpień dalszych i większych. Czy to w dumie, czy w skrytobójstwie, czy w rozkoszy odnajdujemy zgubę naszą. Zawsze, jak dyamenty, ścierają nas prochy z naszej własnej rozkruszonej istoty“...
Na innej stronicy znalazł tekst pieśni pogrzebowej, utworzonej niegdyś, na pograniczu pogaństwa i chrześcijaństwa, w języku starosaksońskim:
„Dom twój nie posiada wysokich ścian. Nie będzie on wysoki, nie będzie niski, gdy się w nim znajdziesz. Ściana u nóg jest niska, ściany boczne nie są wysokie. Dach znajdzie się nad samą twą piersią. Takiem będzie twoje mieszkanie w ziemi chłodnej, mrocznej i czarnej. Bez drzwi jest dom ten i wnętrze jego ciemne. W nim mocno przytrzymany będziesz, a klucz od niego piastuje śmierć. Obrzydły jest ten dom ziemny, strasznie w nim mieszkać. Któż kiedy zapyta, jak ci się dom ten podoba? Któż kiedy otworzy twoje drzwi i szukać cię będzie? Wkrótce ohydnym się staniesz, wstrętnym dla oczu“...