po twarzach, widząc obfitość urzędników, amfiladę sal, również zapełnioną rzeszą ludzi pracujących, postrzegając ruch, gwar, jakiś rozpęd, niemal cwał rzeczy, milioner olśniony został przez rozwidniającą myśl, która miała cechę zupełnego natchnienia. W minucie tej ujął i zbadał całą swoją sprawę, stosunek do Śnicy i zmierzył wszystkę głębokość niebezpieczeństwa, grożącego mu ze strony tego człowieka. Postanowił nieodwołalnie:
— Trzeba się tutaj właśnie uczepić, wejść między tych jakichś i stąd go właśnie potężnie w łeb ćwieknąć, gdyby się czepiał!
Tę powziąwszy wewnętrzną uchwałę, był już spokojny, jak za dawnych lat, jak w ciężkich chwilach życia, gdy przedsiębrał szalone imprezy i wykonywał je w duchu podczas trwania przelotnej sekundy żelaznego postanowienia. Czekał cierpliwie na mecenasa, który znikł za drzwiami gabinetu jednej z decydujących figur tego całego Enkaenu. Gdy wreszcie Naremski wysunął się z za tajemniczych drzwi i poszukał oczyma swego klijenta, w zamaszystych ruchach i na rozjaśnionem jego obliczu malowało się szczere i żywe zadowolenie. Przecisnąwszy się przez zbitą gromadkę osób, które tłoczyły się u dostojnych drzwi, adwokat szepnął w taki sposób, żeby go wszyscy słyszeć mogli:
— Sytuacya polepszyła się znakomicie. Nasi zadali Moskalom potężnego łupnia.
Zwrócony do pana Granowskiego specyalnie dodał:
— Wobec tego możemy zacząć rozważania co do kopalni.
Strona:PL Stefan Żeromski - Walka z szatanem 03 - Charitas.djvu/154
Wygląd
Ta strona została przepisana.