Strona:PL Stefan Żeromski - Popioły 02.djvu/076

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

szał głos majora, którego już w myśl nazywał Przewielebnym Mistrzem katedry. Mistrz przytknął ostrze cyrkla do lewej piersi nowego ucznia i mówił po niemiecku:
— W imię Najwyższego Budownika świata...
Nacisnął mocno cyrkiel i głośno rzekł:
Im Namen der gesetzmässigen, verbesserten und vollkommenen St. Johannis-Loge, genannt »Zum Goldenen Leuchter«...
Trzeci raz nacisnął cyrkiel i wygłosił:
— Mocą powierzoną mi, za zezwoleniem wszystkich Braci, przyjmuję cię, jako ucznia Mularza. Podnieś się. Prowadźcie go na Zachód.
Uczeń miał znowu obok siebie dwóch ludzi.
— Bracie dozorco! — mówił Mistrz — zapytaj go, czy pragnie dostąpić pierwszego stopnia światła?
— Pragnę... — rzekł Rafał.
Poczuł gaszenie świateł, swąd świec i zadmuchiwanie płomienia żywicy. Zarazem usłyszał, że wszystkie kroki kierują się ku niemu i uczuł ostrza wszystkich szpad na swoich piersiach. Znowu Meister vom Stuhl rzekł, uderzając młotkiem:
— Bracie Dozorco, daj mu pierwszy stopień światła.
Wówczas odsunięto nieco z oczu Rafała przepaskę.
Ujrzał płomień spirytusu, palący się na wzniesieniu, gdzie siedział Mistrz. Twarz Majora, oświetlona kiedy niekiedy przez migotliwy płomień, ukazywała się jakoby w chmurze. Rozległo się drugie uderzenie, i znowu wyżej odsunięto opaskę. Gdy po raz trzeci