Strona:PL Stefan Żeromski - Popioły 02.djvu/050

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

ulicy. Patrol, nie czując przed sobą napastujących, zaczął posuwać się naprzód, świecąc sobie latarniami, dźwigając z ziemi poturbowanych, cucąc omdlałych.
Tymczasem Blacha uchodziła coraz szybciej, zwartą kolumną. Kiedy dosięgnięto placu i ulic z niego wychodzących, wszyscy czemprędzej dla zmylenia pościgu rozeszli się w różne strony. Rafał jakoś otrzeźwiał i zdołał dopytać się o Jarzymskiego. Szli w kilku, prędko, bocznemi ulicami, zaułkami, przejściami, wziąwszy się za ręce. Nie zatrzymali się wcześniej, aż dosięgli bezpiecznego schronienia. Znaleźli je w wiadomych Jarzymskiemu rozkosznych gajach asyryjskiej Mylitty.