A więc zamilknę i niech rzeczywistość mówi za mnie.
Teraz on pójdzie na wojnę. Będzie się terał, poniewierał, szedł przez jakieś straszne przygody i niepojęte wypadki.
A może właśnie wygodnie zasiądzie w jakieś kancelaryi, za zielonym stołem, w wygodnym fotelu i będzie gromadził pieniądze... zawsze dla pani.
W tem zdaniu maluje się cała pańska nieznajomość charakteru Wika. W tem, że ja tego słucham spokojnie, maluje się nicość moja.
Doprawdy? A czy przed chwilą ten uwielbiany mąż nie nagiął swego stalowego charakteru do pierwszego z brzegu żądania pani? I to w jakiej sprawie! Czy nie pobiegł za tym chłopem, żeby mu powiedzieć o żądaniu pieniędzy. Od matki! Jakież to bezmyślne i okrutne upokorzenie wobec osoby, która was oboje tak skrzywdziła!
To prawda.