Strona:PL Stefan Żeromski - Dzieje grzechu 02.djvu/230

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

szybko przerwał gość, — bo nic jeszcze nie widziałem, ale wyznać muszę, że większość obywatelska w naszych stronach, po przeczytaniu w gazecie, została samą wieścią poważnie zaniepokojona. Nie umiano zdać sobie sprawy. A że dochodziły najrozmaitsze wieści...
— Najrozmaitsze... dochodziły... — z zapałem potakiwał Bodzanta.
— Co do mnie słuchałem cierpliwie, aż wreszcie zdecydowałem się sam zobaczyć. Bez osobistego przekonania się nie chciałem...
— Bardzo jestem wdzięczny za tę decyzyę. Bo to decyzya wbrew przyzwyczajeniom, wbrew, powiedziałbym, naturze polskiej. Polak lubi decydować bez osobistych przekonywali się, na podstawie intuicyi, odziedziczonej po przodkach, bez przydługich ceregielów. Tak za ojców bywało i dobrze było, — więc bij nowatora, ktokolwiek czcisz Maryę. A ciekawa rzecz, co też mówiono?
— Najrozmaiciej. Nas, to jest nasze stronnictwo, niepokoił ze względu na to wszystko, co się u nas dzieje, ze względu na bezprzykładne rozpętanie społeczne, sam fakt podkreślania sprawy rolnej, przyznający niejako racyę żywiołom przewrotu.
— Żywiołom... Doprawdy?
— Nie inaczej. Proszę tylko nie sądzić, jakobyśmy byli przeciwnikami ulepszeń w sferze naszych stosunków wiejskich i folwarcznych. Jesteśmy zwolennikami polepszenia doli włościanina polskiego. Chodzi tylko o to, żeby nie dopuścić do decyzyi żywiołów anarchii i przewrotu. Według nas należy zrobić wszystko, co się da, w sferze polepszenia losu pracowników rolnych, ale