Strona:PL Stefan Żeromski - Dzieje grzechu 01.djvu/309

    Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
    Ta strona została uwierzytelniona.

    spłacenie długów natychmiast, — i — kiedy wyjeżdżamy?
    — Kiedy wyjeżdżamy... — powtórzyła głosem przerażenia.
    — Niech pani zachowuje zupełny spokój. Dla niepoznaki — owszem, niech pani będzie w wesołem usposobieniu. Przecie pani pojedzie do narzeczonego! Nasz wyjazd musi nastąpić przed pierwszym marca. Droga na Wiedeń, Pontebbę i Wenecyę.
    Wracali ku dorożce. Szczerbic miał twarz rozpromienioną i wesołą. Ewa posuwała się krok za krokiem, poślizgując się na lodzie. Gdy stanęli przy stopniu powozowym, młody hrabia rzekł:
    — Niech pani teraz sama powróci do domu. Ja tu zostanę.
    — Ale pan przemoczył sobie obuwie.
    — To nic. Jestem przyzwyczajony.
    — Cóż pan tu będzie robił sam, w tej alei? — spytała naiwnie, siedząc już w powozie.
    Szczerbic uśmiechnął się gorzko. Wskazał poza sobą ślady bucików Ewy i rzekł po francusku:
    — Będę tutaj przypatrywał się temu, co dla mnie z pani pozostało.
    — Niech pani teraz sama powróci do domu. Ja tu zostanę.
    Uśmiechnęła się, jak do brata, wyjawiającego uczucia wrodzone i dawno wiadome. Podała mu rękę. Rzucił dorożkarzowi srebrnego rubla i skłonił się Ewie. Powóz potoczył się w górę alei.