Strona:PL Stefan Żeromski - Dzieje grzechu 01.djvu/308

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

już wtedy zginie! Ma długi, a właśnie znowu stracił posadę.
Szczerbic skrzywił się nieznacznie i w milczeniu począł zapalać papierosa.
— Widzi pani, taka jest na to rada. Obecnie wielebym dać nie mógł, ale, naprzykład, spłaci się długi ojcowskie i to zaraz, jeśli, dajmy na to nie przekraczają tysiąca rubli. Po powrocie z zagranicy mogę wyrobić ojcu pani posadę — synekurkę. Pani mi w drodze zagranicę wyjaśni, co staruszek mógłby robić.
Ewa szła naprzód zamyślona, zasłuchana, machinalnie przytakując głową.
— Więc tak, — mówił Szczerbic, kończąc palić papierosa — wynotuje pani długi swoje i ojcowskie. Nadmienię, że wolałbym, aby te długi nie przekraczały na ogół tysiąca rubli. Mam teraz do rozporządzenia pewną sumę i wolałbym ją zaoszczędzić na sprawy zagraniczne. Widzi pani, — jestem jej mości do usług ministrem spraw wewnętrznych, zagranicznych, a nadto finansów. Kiedy moją monarchinię zobaczę?
— Nie wiem. Kiedy?
— We czwartek.
— We czwartek. A o której godzinie? — pytała półsennie, patrząc weń wielkiemi, oszołomionemi oczyma.
— Gdyby pani mogła przyjść o godzinie dwunastej w południe na wystawę obrazów. Dobrze?
— Doskonale. Właśnie mam wtedy chwilę wolną i to niedaleko od mej budy.
— Będziemy się krótko widzieć. Przyniesie mi pani następujące dane: ile mam dać pieniędzy na