Strona:PL Stanisław Wyspiański - Lelewel.djvu/59

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

DRUZIEWICZ (znów wyszedłszy, wraca, zakłopotany).
KSIĄŻE ADAM (wesoło do Druziewicza)

Cóż rozruch na ulicach, przed domem,...?

DRUZIEWICZ.

U bramy
blisko sto osób stoi —

KSIĄŻE ADAM.

Studenci, cóż szkodzi;
niech się szarpią,
to szumność, burza, butność, — młodzi!
(nagle zły)

DRUZIEWICZ.

 — — — — krzyczą!....
ztąd nie słychać, lecz dobrze słychać z korytarza.

KSIĄŻE ADAM (po chwili milczenia)

Tutaj się tylko echo głuche ścian powtarza,
............

(Idzie powoli w korytarz i słucha; — nagle odwraca się i stoi jak skamieniały...)

SAPIEŻYNA.

Och, jakże księcia twarz jest straszno blada!
(do Druziewicza)
Co krzyczą?...

DRUZIEWICZ (drżący)

Nie śmiem mówić....

SAPIEŻYNA (ostro)

Każę!

DRUZIEWICZ

Krzyczą zdrada!
(Chwila milczenia).

KSIĄŻE ADAM (wraca szybko na środek pokoju).

Matko, siostrzanie, —
gdybyście usłyszeli słowa tam wołane;
............
biją, jak grad kamieni w mój pałac te słowa.