Strona:PL Stanisław Wyspiański-Noc listopadowa.djvu/090

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.


GENDRE

Niech książe śpi spokojnie, — na co ma się trudzić?
Co być ma, niechaj będzie. —

FRIEZE
(ze sypialni)
(wywleka W. Księcia pół ubranego)
(wlecze go po ziemi przez salon)
(do drzwi w głębi)
(gdzie znikają)
LUBOWIDZKI
(w sypialni)

Ha! na pomoc! Zbóje!!

PODCHORĄŻY
(w sypialni)

Masz łajdaku! — Już uciekł!!

SPRZYSIĘŻENI
(w kilkunastu wpadają ze sypialni na salon)
(przebiegają do innych pokoi w głębi)
NABIELAK

Któż to tu wartuje?

(nastaje na generała Gendra.)
GENDRE
(powalony)

Ja niewinowat — — —

NABIELAK

Milcz, ty synu wraży.

GENDRE

A czy wy wiecie, wy, — czyja śmierć znaczy?