Strona:PL Stanisław Ignacy Witkiewicz-Teatr.djvu/104

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

sać powinni. (Haecker twierdzi to o mnie i konstatuje, że »Tumora M.« mógłby napisać ekspres z pod Hawełki). Ja jestem tego zdania, że najbardziej nawet »utalentowani« pisarze dramatyczni nasi nie są artystami, tak, jak olbrzymia część malarzy. Są to może sumienni pracownicy, umiejący »zrobić« bardzo dobrze skomponowaną historję pana X. i pani Y. i postaci dodatkowych, czy przedstawić scenicznie jakiś problem (społeczny czy fizyczny) śmiesznie lub tragicznie, albo też »odmalować« wiernie, lub z sentymentem, zachód słońca, ale nie są to ludzie tworzący formalne konstrukcje — zabija ich przewaga elementu życia i świata zewnętrznego. Nowa generacja twórców scenicznych, wyzwolonych z pod presji naturalizmu, jeszcze nie powstała, ale jest w zarodku. Niektórzy chcą »zarodek« ten zniszczyć, aby rozwinąć się nie był w stanie. Oczywiście koncepcja ta może się wydać »tematem« dla doskonałej farsy.
Talent sceniczny jest talentem specjalnym jak muzyczny, lub malarski i mało ma wspólnego z t. zw. literaturą wogóle. Dziś tworzą sztuki »literaci wogóle«, bo im się chce opanować teatr. O ile teatr będzie teatrem (t. j. stanie się nim naprawdę), przedsięwzięcie to nie uda się. Powstaną nowi twórcy sceniczni, którzy teatrem zawładną, na współkę z nową generacją reżyserów i aktorów, o ile teatr nie zginie całkiem z powierzchni ziemi, w którem to przypuszczeniu zgadzamy się obaj z Winawerem. Napisanie sztuki realistycznej w wielkim stylu jest dziś tak samo trudnem, jak zrobienie portretu tej miary, co portrety Rembrandta, o ile nie »robi się sztuk« według znanych recept. Niezależnie, na boku od tych dążeń, powstaje nowa linja rozwoju sztuki dramatycznej, podobnie jak powstała już w malarstwie. Czy: przyśpieszenie życia, gorączka, demokratyzacja sztuki, kino, ilość ar-