Strona:PL Stanisław Ignacy Witkiewicz-Teatr.djvu/102

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

starcza już korzenie się przed tajemnicą twórczości w mniej, lub więcej, udany sposób artystycznie również wyrażone. Chodzi o zbadanie tego, co to jest »talent«, »genjusz«, »żywa krew« i t. p., już nic. wskutek zużycia, nie mówiące słowa. Sprawa jest trudna, wskutek złożoności problemu, ale nie beznadziejna i nic nie zmusza nas do zadowolenia się pewnemi, tajemniczemi, intuicyjnemi sposobami porozumienia się, lub utartemi frazesami. Starałem się to w moich pracach estetycznych wykazać. Temat jest niczem, a wszystkiem jest talent — all right. Ale co to jest ten »talent?« Twierdzę, że to jest właśnie możność tworzenia koncepcyj formalnych, w których treść życiowa jest dla formalnych celów zużytkowana, a do tego, aby tak było trzeba: 1) poczucia jedności, 2) dość bogatego materjału życiowego, 3) intelektu arystycznego i 4) czysto zmysłowych zdolności (słuchu, poczucia koloru, poczucia czasu i efektów scenicznych) czyli tego, co ja jako talent właściwy definjuję. Można mieć talent w tem ostatniem znaczeniu i zużytkowywać go dla spotęgowanego przedstawienia życia: tworzy się wtedy rzeczy efemeryczne, przejściowe, a nie te, jakie tworzyli dawni mistrzowie, obdarzeni tą równowagą psychiczną, jakiej my już nie posiadamy.
Tu przychodzimy do jądra kwestji: teoretycznie wszystko jedno jest czy na obrazie jest Święta Rodzina, czy jakaś scena rodzajowa. Chodzi nie o »odrobienie« tematu, tylko o zużytkowanie go dla celów formalnych, co w procesie twórczym dzieje się w sposób jednorodny, przyczem elementy formy i treści stanowią jedność. Dawni mistrzowie umieli nie wykrzywiać życia i tworzyć konstrukcje formalne, które dotąd zadziwiają nas, ale nie przez genjalne »ujęcie« życia, tylko właśnie przez swą formalną wielkość. Teoretycznie rzecz bio-