Strona:PL Stanisław Ignacy Witkiewicz-Pożegnanie jesieni.djvu/200

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

— Jestem tak dziwnie szczęśliwy, Helu. Nie mogę uwierzyć, że jestem twoim mężem. Może chcesz już pójść do naszych pokoi. Atanazowie wychodzą. Powiedziałem, że cię głowa boli. Chciałem dać auto, ale wolą przekraść się piechotą. Tam biją się już na dobre.
— Długi czas jeszcze, Aziu, nie będziesz mógł uwierzyć, że jesteś moim mężem, — powiedziała mimowoli złowrogo Hela. — Prepudrech zbladł.
Cała pokuta Heli nie była w niej dziełem dobrego ducha, tylko tego małego podręcznego szataniątka. On, ten zły duszek nakręcał małą sprężynkę, która odkręcając się tworzyła wokół niej to małe, pospolite zło, które jej nie zadawalniało. „Zabrnęłam strasznie, bez wyjścia“, myślała z rozpaczą. Atanazy, nierealny jak widmo z przeszłości odszedł od niej zwycięski i daleki. Czyż niczem nie można go zmusić do tego, aby ją naprawdę zdobył? „Albo flaki z niego wypruję i te flaki zdepczę, albo podniosę go tą męką na wyższy stopień ducha, tak, że stanie się godnym tego aby mnie zdobyć“. Wierzyła w potęgę swego zmysłowego uroku. Ale na razie pokuta. Podświadome ciemności zaczynały się przecierać — mniej było już trochę kłamstw na wierzchu — tych najgorszych: przed samą sobą. „Zamęczę kanalję najprzód wyrzeczeniem się, a potem po prostu tak: pazurami, zębami, nogami — wszystkiem..,“ Zacisnęła pięści tuż przed twarzyczką biednego Azalina, który zaczynał się po prostu bać. Spojrzenie złe i cierpiące, to, które tak kochał, utkwiła bezmyślnie w jego oczy, myśląc o tamtym.
— Jak to rozumiesz, Helu? — spytał wreszcie książę. — Dziś chociaż nie bądź okrutną. Bądź dobrą katoliczką. Na cóż przyjęłaś chrzest? — gubił się w niedołężnych pomysłach Azalin, a żądza (iście perska) wzbierała mu w całem ciele, jak pępek oceanu, wznoszący się beznadziejnie ku nigdy niedosiężnemu księżycowi. Wy-