Strona:PL Stanisław Ignacy Witkiewicz-Nienasycenie I.djvu/143

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

nie — jemu chodzi o wielkość samą w sobie — choćby pośmiertną. To jest postać zaiste cezaryczna. Ale my? —
— Nie żadna postać cezaryczna, tylko nędzny kondotjer. W razie czego okaże się zwykłym lokajem najradykalniejszej grupy.
— Nie radziłbym ojcu mówić tak przedwcześnie — trzeba będzie odszczekać, bo przeżyć to życie trzeba. Gdyby Kocmołuchowicz chciał robić drogę dla chińczyków, robiłby to dawno. Podejrzewam, że pozytywnego planu nie ma wcale. Ja nie myślę ginąć za żadną ideję — życie samo w sobie jest celem.
— Wy, to młode pokolenie, macie rzeczywiście fantazję, bo jesteście śmiecie. O, gdybym ja mógł się tak wewnętrznie zmieniać! Ale wtedy musiałbym nauczyć się pluć sobie we własny pępek.
— Idejowość papy, cały ten Syndykat Narodowego Zbawienia — cha, cha — narodowego w dzisiejszych czasach! — to tylko pozory. Chodzi tylko o używanie życia przez pewną klasę ludzi, która dawno straciła do tego prawo. Ja się nie okłamuję. Papa nauczy się dopiero z oberżniętemi uszami, własnemi genitaljami w zębach, naftą w brzuchu i tak dalej..... — Zaczęli mówić szeptem. Genezyp słuchał tej rozmowy z rosnącem przerażeniem. Dwa odrębne strachy: przed księżną i głębią polityki, windowały jego poczucie jaźni na zawrotne, nieznane mu dotąd wyżyny. Czuł się niczem wobec tego cynicznego młodzika, o rok czy dwa zaledwie od niego starszego. Owładnęła nim nagła nienawiść do ojca, że uczynił z jedynego syna swego takiej miary niedołęgę. Jak „ONA“ mogła go mieć za coś, mając takiego potomka! Nie wiedział, że właśnie jest odwrotnie, że cała jego wartość polega na bezdennej głupocie i naiwności, przy dość dużych zresztą fizycznych danych.
Księżna patrzyła na niego uważnie. Intuicją płciową od-