Przejdź do zawartości

Strona:PL Stanisław Antoni Wotowski - Wiedźma.djvu/71

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została skorygowana.

dzić poszukiwania! Szło mu to z trudem i to był dowód ciągłych zwłok, które tak denerwowały panią! Zdawało się, że już pochwycił trop, gdy ten wtem się urywał.. Wreszcie, kiedy już byliśmy prawie u celu, tamci bandyci, okazali się silniejsi odemnie. Bo wczoraj telefonował Dziurdziszewski, że sprawę załatwił pomyślnie, umawiając się ze mną na dziś wieczór, przed paru zaś godzinami dowiedziałem się o jego śmierci. Został w bestjalski sposób zamordowany... A odkumentów w jego mieszkaniu nie znaleziono, bo przecież aby to sprawdzić, jeździłem na miejsce... Albo odebrano mu je, albo też wprost usunięto go, bo wiedział za wiele... Teraz, chyba wszystko jest zrozumiałe pani!...
Ciche westchnienie ulgi wyrwało się z piersi Wazgirda. Wybrnął. A śmierć Dziurdziszewskiego nadawała jego historji pozory prawdy.
— Niestety! Wszystko zrozumiałe... — głuchym głosem powtórzyła Marysieńka.
Obecnie, wydawało się jej, że pojmuje... Była tak spragniona uchylenia choć rąbka z otaczających ją tajemnic, że nie zwróciła nawet uwagi, iż wyjaśnienie Wazgirda jest chwilami chaotyczne i że opowiada on ogólnikami, chwilami nie podając nawet nazwisk... Przedewszystkiem jako kobietę bolała ją najwięcej rola Tadeusza. Postępował z nią nieszczerze, tyle przed nią ukrywał, może otrzymawszy miljony, nawet zamierzał ją porzucić...
Nagle pewna wątpliwość zrodziła się w jej biednej główce.
— Ale, czegoż oni chcą ode mnie? — wyszeptała. — Czemuż mnie prześladują? Co ja im zawiniłam?
Wazgird nie potrzebował teraz kłamać.
— Przecież przeszkadza im pani! — odparł. — Jest pani spadkobierczynią Tadeusza! Miljony przechodzą na panią! Kiedy przypuszczali, że pani nie zna treści dokumentów, gdyż nic pani nie wspominała o nich sędziemu śledczemu, zamierzali unieszkodliwić panią fałszywem oskarżeniem, unieszczęśliwić. Obecnie mniemają, że przeczytała pani list męża i wie wszystko i zbiera przeciw nim dowody... Wobec tego, chcieli postąpić z Dziurdziszewskim, jak z Tadeuszem.
— Przeklęte pieniądze! — zawołała. — Przyczyna nieszczęść! Sądzą, że ubiegam się o spadek po Tadeuszu? Jabym przecież w każdym razie, go się zrzekła!