Strona:PL Stanisław Antoni Wotowski - Wiedźma.djvu/167

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została skorygowana.

czy też podziemnych sal, których istnienia nikt nie podejrzewa! Ale w tych salach mają się znajdować bardzo niebezpieczne maszynerje, tamujące dostęp, do właściwej izby, w jakiej się mieści skarb. Niejedna, nas spotka jeszcze niespodzianka!
Coprawda, przestudjowałem należycie sposoby, jak unieszkodliwić mechanizmy i zabezpieczyć się przed ich działaniem, ale w każdym razie, musimy się mieć bardzo na ostrożności!
— Tak! — skinął głową Den.
— Nie traćmy czasu! Naprzód...
Trzymając w ręku elektryczne latarki, zstępowali ostrożnie kamiennemi, oślizgłemi schodkami. Uderzyło ich stęchłe, wilgotne powietrze, a schodki wiodły może o piętro na dół. Wreszcie dotarli do końca, a tam widniały drzwi, okute żelazem.
Pchnął je, Gwiżdż. Nie były zamknięte i rozwarły się szeroko. A gdy skierowali promienie elektrycznych latarek do środka — ich oczom ukazała się wielka, niska, mroczna sala. Pełno tam było jakichś figur, które zdala trudno było rozejrzeć — nie wiadomo, czy posągów kamiennych, czy też ludzi, zaczajonych w ciemnościach.
— Ach! — wykrzyknęła, przerażona Marysieńka. — Toć tam się ktoś znajduje!
— Napewno, nie żywi ludzie! — mruknął Gwiżdż. — Lecz mogą być od żywych postokroć niebezpieczniejsi!
Choć rozmowa, ze względu na Sorela, umyślnie była prowadzona po francusku, lotnik, nie zważając na ostrzeżenia, pierwszy ruszył z miejsca, chcąc dać dowód swej odwagi i już miał przestąpić przez próg, gdy nagle Den pochwycił go gwałtownie za ramię.
— Hola! — zawołał. — Tu ma się znajdować pierwsza pułapka.
— Nom de Dieu! — wykrzyknął w tej chwili kapitan i zbladł niespodzianie.
Bo, Gwiżdż cisnął przed siebie, zabraną z góry łopatę. Łopata padła o kilka kroków przed niemi na podłogę, a w tejże chwili podłoga drgnęła, usunęła się i łopata znikła, jakgdyby jej tam wcale nie było.
— Tak, panie kapitanie! — oświadczył Gwiżdż. — Gdyby Den nie powstrzymał pana, runąłby pan zamiast łopaty do studni ukrytej pod tą zdradziecką podłogą! Ale