Strona:PL Sofokles - Antygona (Kaszewski).djvu/56

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.
Przodownik Chóru.

Dusza, wbrew prawu wzburzona,
Łez w oku wstrzymać nie może,
Gdy widzę, jak Antygona        25
Na śmiertelne dąży łoże.




EPEJSODYON IV.
(Kommos).[1]

Antygona.

(Strofa 1).

Tebańska drużyno bratnia!
Otóż ma podróż ostatnia,
Otóż na słońca promienie
Ostatnie rzucam wejrzenie.
Żywą mnie Hades zabierze        5
Na Acheronu[2] wybrzeże.
Nie dla mnie ślubne już stroje,
Godowe chóry — nie moje;
Tam, tam, Acheron z daleka.
Narzeczony mój, mnie czeka.        10


Chór.

Oj! przyjmie cię dobrze tam otchłań bezdenna,
Boś głośna z swych czynów, a chlubą promienna.
I ni to choroby zniszczyły twe ciało,
Ni ostrze miecz owe się nad niem znęcało;
Lecz młoda, swobodna, we wdzięków rozkwicie,        15
Nie dbając na ludzi, opuścisz to życie.


Antygona.
(Antystrofa 1).

Słyszałam kiedyś o córze[3]
Tantala, która stąd słynie,
Że we Frygijskiej krainie,
Na Sypilowej tam górze,        20
W zwojach niby bluszczu, cała
Stoi w głazie zamartwiała,
I czoło jej wieść powiada,
Wieczystym śniegiem pokryte,
A z oczu w krople obfite        25

  1. Piękny ten Kommos w przekładzie Asnyka brzmi, jak następuje:
    Antyg.

    Obywatele mej ziemi ojczystej,
    Spojrzyjcie na mnie, co idę tą drogą
    Po raz ostatni!
    Spojrzyjcie na mnie, która promienistej
    Heliosa twarzy widzę światłość błogą
    Po raz ostatni!
    Mnie uprowadza Hades, co wszystko pochłania,
    Do posępnego mieszkania
    Nad Acheronu brzegami,
    Zanim mnie ślubnym ucieszono wieńcem
    I weselnymi hymnami.
    Acharen tylko będzie moim oblubieńcem.

    Chór.

    Wszakże okryta chwałą i wielbiona
    Zstępujesz w ciemne umarłych przepaści;
    Ani chorobą ciężką nie zgryziona,
    Ani od miecza padając napaści,
    Lecz dobrowolnie w pełnej życia mocy
    Z tryumfem schodzisz do Hadesu nocy.

    Antyg.

    W dalekiej Frygii słychać o córce Tantala,
    Jak śmierć straszliwą na Sypilu szczycie
    Poniosła, w głazu ujęta spowicie
    Który ją całą okala
    Jako bluszcz swymi splotami.
    Z lic jej, płynących deszczami,
    Jako wieść głosi,

    Nigdy nie schodzą śniegi, ani mgły, co wiszą...
    I wiecznie z rzęs kamiennych głaz ten łzami rosi.
    Tak samo mnie na zawsze złe losy uciszą.

    Chór.

    Ona się boskiem szczyci pochodzeniem,
    My zaś śmiertelni z naturą człowieczą,
    Więc dla znikomych wspaniałą jest rzeczą
    Dorównać bóstwu swojem przeznaczeniem.

    Antyg.

    Szydzicie ze mnie ?... O! na ojców bogi,
    Czyż wy możecie w sposób tak złowrogi
    Nad potępioną znęcać się niewiastą?
    O ludu, o moje miasto,
    O znakomici mężowie narodu,
    Przed wami nieszczęsna staję, —
    Dirkejskie źródła i wy święte gaje,
    Tego wozami1) wsławionego grodu,
    Na świadki was powołuję,
    Że nieżegnana łzami przyjaznemi,
    Z mocy praw srogich zstępuję
    Do piętrzącego się grobu podziemi,
    Ja nieszczęśliwa!
    Co w istniejących gronie się nie mieszczę,
    Ani w orszaku cieni, co spoczywa,
    Żywym i zmarłym równie obca jeszcze

    Chór

    Na strome stopnie prawa tyżeś przecie
    Na nic nie bacząc, wdzierała się śmiało
    Więc w grób się stamtąd stoczyłaś, o dziecię!
    I winę przodków okupujesz całą.

    1) Domyśla się: wojennymi, gdyż Teby nimi słynęły.

  2. „Acheron“ —— jedna z rzek podziemia.
  3. „Słyszałam kiedyś o córze“ — Niobie w posągu kamiennym. Autor widzi ten posąg, jakoby wykuty w grocie kamiennej, której ściany obramieniają go niby gałęzie bluszczu. W prastarych czasach na płaskowzgórzu sypilskiem między Lidyą a Frygią w Azyi panował Tantal, syn Zeusa, ulubieniec bogów. Dziećmi jego byli Pelops i Niobe, zrodzeni z Dyony. Niobe została szczęśliwą małżonką Amfiona, króla tebańskiego. I ona poufaliła się z bogami, mianowicie z Latoną. lecz raz uzuchwaliła się do przechwałki, iż gdy ta bogini miała tylko dwoje dzieci (Apollina i Artemidę), ona miała ich dwanaścioro (sześciu synów i sześć córek). Dosięgła ją za to kara, gdyż jej dzieci z rąk dzieci Latony śmierć poniosły, jak to opowiada Iliada (w ks. 2, ww. 602-617 w przekładzie A. Szmurły):

    Wszak o posiłku myślała i pięknokędziorna Nioba,
    Gdy dwanaścioro jej dzieci pomarło w wysokich komnatach,
    Córek aż sześć ukochanych i tylu też synów kwitnących.
    Tych zdalacelny Apollo uśmiercił był z łuku srebrnego,
    W giewie zawziętym, a tamte ochotna pociskom Artemis,
    Gdyż z pięknowłosą Latoną równała się nieraz Nioba,
    Mówiąc: jam wiele zrodziła, bogini zaś dwoje jedynie!
    Przeto też tamci we dwoje zgładzili jej całe potomstwo.

    Dziewięć tam dni przeleżały te trupy, a nikt się nie znalazł,
    Żeby pochować, gdyż lud w kamienie przemienił Kronion;
    Pogrzeb im dnia dziesiątego sprawili bogowie.
    Teraz pomiędzy skałami, na górach samotnie sterczących
    Tam na Sypilu, gdzie mają mieć miejsce spoczynku niebianki,
    Nimfy, gdy wzdłuż Acheloju wyskaczą się w pląsach chórowych:
    Tam, choć to kamień, odczuwa zesłane przez bogów cierpienia.

    Podróżnicy objaśniają podanie o skamieniałej a łzy lejącej Niobie w ten sposób, iż na górze Sypilu jest skała podobna z daleka do nachylonej i płaczącej kobiety, a że w pobliżu znajduje się kilka źródeł, więc wciąż krople po tej skale spływają. — Grupa Niobidów, dzieło rzeźby starożytnej, mieści się obecnie w osobnej sali pałacu degli Uffizi we Florencyi.