Przejdź do zawartości

Strona:PL Sofokles - Antygona.djvu/055

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.
KREON

Czy pewny jesteś tego, co tu głosisz?


STRAŻNIK

Na własne oczy przecież ją widziałem
Grzebiącą trupa; chyba jasno mówię.


KREON

       405

Więc na gorącym zszedłeś ją uczynku?


STRAŻNIK

Tak się rzecz miała: kiedyśmy tam przyszli,
Groźbami twymi srodze przepłoszeni,
Zmietliśmy z trupa ziemię i znów nagie
I już nadpsute zostawiwszy ciało
       410 Na bliskim wzgórzu siedliśmy, to bacząc,
By nam wiatr nie niósł wstrętnego zaduchu.
A jeden beształ drugiego słowami,
By się nie lenić i nie zaspać sprawy.
To trwało chwilę; a potem na niebie
       415 Zabłysnął w środku ognisty krąg słońca
I grzać poczęło; aż nagle się z ziemi
Wicher poderwał i wśród strasznej trąby
Wył po równinie, drąc liście i korę
Z drzew, i zapełnił kurzawą powietrze;
       420 Przymknąwszy oczy, drżeliśmy od strachu.
A kiedy wreszcie ten szturm się uciszył,
Widzimy dziewkę, która tak boleśnie
Jak ptak zawodzi, gdy znajdzie swe gniazdo
Obrane z piskląt i opustoszałe.
       425 Tak ona, trupa dojrzawszy nagiego,
Zaczyna jęczeć i przekleństwa miotać
Na tych, co brata obnażyli ciało.
I wnet przynosi garść suchego piasku,
A potem z wiadra, co dźwiga na głowie,
       430 Potrójnym płynem martwe skrapia zwłoki.[1]

  1. w. 430. Potrójnym płynem martwe skrapia zwłoki — Antygona
    skropiła ciało płynem zmieszanym z wina, mleka i oliwy.