Przejdź do zawartości

Strona:PL Sofokles - Antygona.djvu/056

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

My więc rzucimy się na nią i dziewkę
Chwytamy, ona zaś nic się nie lęka,
Badamy dawne i świeże jej winy,
Ona zaś żadnej nie zaprzecza zbrodni,
       435 Co dla mnie miłe, lecz i przykre było.
Bo że z opałów sam się wydostałem,
Było mi słodkie, lecz żem w nie pogrążył
Znajomych, przykre. Chociaż ostatecznie,
Skorom ja cały, resztę lekko ważę.


KREON

       440

Lecz ty, co głowę tak skłaniasz ku ziemi,
Mów, czy to prawda, czy donos kłamliwy?


ANTYGONA

Jam to spełniła, zaprzeczyć nie myślę.


KREON

Ty więc się wynoś, gdzie ci się podoba,
Wolny od winy i ciężkich podejrzeń.
       445 A ty odpowiedz mi teraz w dwóch słowach,
Czyżeś wiedziała o moim zakazie?


ANTYGONA

Wiedziałam dobrze. Wszakże nie był tajny.


KREON

I śmiałaś wbrew tym stanowieniom działać?


ANTYGONA

Przecież nie Jowisz obwieścił to prawo,
       450 Ni wola Diki[1], podziemnych bóstw siostry,
Taką ród ludzki związała ustawą.
A nie mniemałam, by ukaz twój ostry
Tyle miał wagi i siły w człowieku,

  1. w. 450. Dike, bogini sprawiedliwości, a córka Jowisza, siedząca na tronie obok niego. Inne wyobrażenie wyznaczało jej tron w podziemiach, tam, gdzie się na ludzi wymierza sprawiedliwość.