Przejdź do zawartości

Strona:PL Sofokles - Antygona.djvu/043

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.
ISMENA

Niczym dla ciebie więc zakaz Kreona?


ANTYGONA

Niczym, on nie ma nad moimi prawa.


ISMENA

Biada! o rozważ, siostro, jak nam ojciec
Zginął wśród sromu i pośród niesławy,
Kiedy się jemu błędy ujawniły,        50
A on się targnął na własne swe oczy;
Żona i matka[1] — dwuznaczne to miano —
Splecionym węzłem swe życie ukróca;
Wreszcie i bracia przy jednym dnia słońcu
Godzą na siebie i morderczą ręką        55
Jeden drugiemu śmierć srogą zadaje.
Zważ więc, że teraz i my pozostałe
Zginiemy marnie, jeżeli wbrew prawu
Złamiemy wolę i rozkaz tyrana.
Baczyć to trzeba, że my przecie słabe,        60
Do walk z mężczyzną niezdolne niewiasty;
Że nam ulegać silniejszym należy,
Tych słuchać, nawet i sroższych rozkazów;
Ja więc, błagając o wyrozumienie
Zmarłych, że muszę tak ulec przemocy,        65
Posłuszna będę władcom tego świata,
Bo próżny opór urąga rozwadze.


ANTYGONA

Ja ci nie każę niczego, ni, choćbyś
Pomóc mi chciała, wdzięczne by mi było,
Lecz stój przy twojej myśli, a ja tego        70
Pogrzebię sama, potem zginę z chlubą.
Niechaj się zbratam z mym kochanym w śmierci

  1. w. 52. Żona i matka — odnosi się do Jokasty, matki i żony Edypa, która po odkryciu położenia z rozpaczy się powiesiła.