sach rzeczy strasznych, dla spotęgowania grozy trzeba używać słów nie codziennych, zblakłych i zwykłych, lecz szczególnie dobranych i przesadnych, oraz że na jedno wyrażenie (np. zabójca) trzeba podawać wiele wyrazów, nawet synonimów (łotr, nikczemnik, okrutnik itp.), dalej, że należy używać raczej zdań krótkich, współrzędnie połączonych, często bez
spójnika (asyndeton) — w ten sposób szybkość akcji zaznacza się w mowie — wreszcie że trzeba upiększać opowiadanie figurami, głównie przesadą, pytaniem retorycznem, wykrzyknieniem, przenośnią i in.
Te wszystkie środki mają łącznie i w ścisłej harmonji potęgować grozę: sprawca ma się okazać, zamiast okrutnego, najstraszniejszym, a ofiara, zamiast nieszczęśliwej, najnieszczęśliwszą; stąd uczucie u czytelnika (słuchacza), zamiast silnego, ma powstać najsilniejsze. Oczywiście o przesadę tu nietrudno, której jednak nadmierne użycie zamiast uczuć gwałtownych budzi niesmak i odrazę. Pisarze wielcy nie trzymają się tak ściśle przepisów retorycznych, by one się nam wprost narzucały i nasz smak raziły robotą szkolną: oni nie poddają się przepisom niewolniczo, lecz przepisy mają na swe usługi — u nich retoryka jest ożywiona artyzmem.
Tak się przedstawia w głównych zarysach technika retorycznego zwiększania straszności rzeczy, którą powinna znać nasza młodzież, by wyjść wreszcie poza ciasny krąg wiedzy o retoryce, zasadzającej się na znajomości podziału mów i kilku figur, o czem wspomniałem na początku. Zakończę ten ustęp słowami T. Zielińskiego (O czytaniu mów s. 30): Nieprawdą jest..., że retoryka formalna jest czemś szablonowem, martwem; proszę spróbować zbudować ją na psychologji — wtedy widać, jaki to żywy i ciekawy przedmiot.
Wyobrażam sobie, że, czytając w szkole Ovidiusa, Liviusa, czy Wergilego i Tacyta, należałoby może po ukończeniu większej partji lektury zaznajomić młodzież w odpowiedni sposób metodyczny — na wiele rzeczy uczniowie wpadną sami — z przepisami retoryki, odnoszącemi się do potęgowania grozy, jak to wyżej starałem się przedstawić, i wyjaśnić na przykładach — jednym, dwu lub trzech wyżej ustępach, uprzednio przerobionych — jak to pisarz świadomie stwarza grozę. Oto kilka przykładów.
Zemsta bogów jest straszna. Niobe za swą pychę poniosła najsurowszą karę, jaką można było wymyśleć: utraciła w okrutny sposób wszystkie swoje dzieci, 7 synów i 7 córek, i z bolu skamieniała. Ovidius piętnuje wyraźnie niezwykłą zarozumiałość i wyzywające zachowanie się Nioby wobec Latony (mowa Nioby do obywatelek Teb w. 25-57