Strona:PL Sielanki Józefa Bartłomieja i Szymona Zimorowiczów.djvu/079

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

Okrutniejsi nad tury i dzikie bestyje,
Zjadlejsi nad jaszczurki, padalce i żmije;
Ktokolwiek się nagodził, z tej samej przyczyny,
Że był człowiekiem, a nie chłopem z Ukrainy,
Zabijali bez braku, i wszystekby byli
Gmin pospolity oraz na głowę wybili,
Tylko że Tatarowie przed śmiercią tyrańską
Wiele jeńców kupili w niewolą pogańską.


Ostafi.

Ba nawet którymkolwiek przechodzili śladem,
Parą swoją piekielną i szatańskim jadem
Włości całe, powietrza, wody, gumna, pola,
Obory zarażali i wszystkie żywioła,
Że więcej po odejściu pospólstwa pomarło,
Niżeli w bytności ich żelazo pożarło;
Jeszcze od tego czasu wszędy bydło padnie,
Jeszcze i pomarlica panuje szkaradnie.


Dorosz.

Wprawdzieć moja czeladka ze wszystką oborą
Do Derewacza uszła i tamże pod górą
W zasieczy wysiedziała przed tą burzą, ale
Skoro tylko do domu powróciła w cale,
Na pował chorowała, ledwo przebolało
Kilkoro, a z bydła mi rogu nie zostało.


Wojdyłło.

I mnie odeszły dojne czabanki i owce,
Tylko dwie zimowane zostały jałówce,
Dla tegośmy tu bydła dokupować przyszli.


Dorosz.

I ja toż przedsięwzięcie mam dawno na myśli,
Przysposobić cokolwiek macior dla przypłodku,
A że jutro krasny targ będzie pewnie w Gródku,
Pójdziemy rano z sobą wszystko troje w kupie;
Dziś przenocujcie zemną pospołu w chałupie,
A póki nam wieczerzy skrzętna gospodyni
I kołaczów z słoniną świeżą nie uczyni,
Usiadłszy na murawie pod wierzbami w cieniu
Pogadajmy o przeszłem naszem utrapieniu;
Wszak i jaskółki, skoro na wiosnę wylecą,
Bez przestanku się głośno witając szczebiecą
Rachując, wiele żywych, wiele zmarłych w wodzie;
Miło wspomnieć przypadki przeszłe na swobodzie.


Wojdyłło.

Lepiejby zapamiętać wiecznie kozaczyzny,
Niźli ją odnawiając, zagojone blizny