Przejdź do zawartości

Strona:PL Sebastyana Grabowieckiego Rymy duchowne.djvu/212

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

Kiedy kto słowa rad za rzecz udawa,
Ledwo co koła Fortuna tknie z strony,
Wnet i bez ręki proszenia odstawa.

Tak, gdy Skop słońcem bywa ozdobiony,

50 
Zioła kwiat, drzewa owoc światu dają,

Ledwo padnie śnieg, ali on wzgardzony.

Nędzni, ach nędzni, co zbytnie ufają
Słowom z postawą; a owi szaleją,
Co język prawdy gniazdem być mnimają.

55 
Mądrzy, co na fałsz tę próbę umieją:

Słowom nie wierzyć, ni wdzięcznej postawie,
Skutkiem przyjaciół patrząc, nie nadzieją.

Nie byłby wzgardzon i opuszczon prawie
Drugi, co wierzy, że bogat w życzliwe,

60 
Gdyby każdego wprzód znał dobrze w sprawie.


Przynosi zbytnia ufność przeraźliwe
Szkody. Sromota ufać mało; cnemu
Zysk a uczynność w mierze są prawdziwe.

Acz więcej skłonnych zbytkowi szkodnemu,

65 
Lecz on mniej grzeszy, co słowy leniwy

A z obietnicą, pewny skutek wszemu.

O cnotą lekki świecie, niewstydliwy,
Jak to rzecz trudna, by na łonie twojem
Rodził się często przyjaciel prawdziwy.

70 
Bo dziś przemysłem nie jednym, lecz troim,

Dziwnym sposobem uczynność udają,
Nie z cnych ratunkiem, ale z zyskiem swoim.

To rzecz i miejsce pilnie rozmierzają,
Jako i kiedy a kędy pożytek

75 
Więtszy obaczą, tam chęć obracają.