Strona:PL Sebastyana Grabowieckiego Rymy duchowne.djvu/213

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

Już słowa za nic i obietnic zbytek;
Sam zysk osoby i godność cukruje;
Zysk — tarcz od hańby, przyjaźni cel wszytek.

Owa uczynność — ta się dziś najduje

80 
Jak towar, który z daleka przywodzi

Kupiec, a na nim zysk mieć usiłuje.

Stąd im mniej takiej cnoty w świat przychodzi,
Tem cię twa znaczniej, Pietrze, zdobi wszędzie,
I nieskończoną tobie sławę rodzi.

85 
A nietylko me pióro świadczyć będzie,

Że radniej zawżdy dobrego ratujesz,
Niż szkody strzeżesz. Wiele nas w tym rzędzie.

Za co, acz ze mnie nagrody nie czujesz,
Nie tak z nieszczęścia, jak prze lud fałszywy;

90 
Wierzę ja jednak, iż dzięki przyjmujesz.


Przyjmujesz papir, na którym życzliwy
Twe imię sławię i wiekom gotuję,
I to, jakoś jest szczyremu chętliwy.

Niechaj to świat wie a ja się raduję,

95 
Że słońcu równe w tobie cnót promienie,

Których, jak w Argu oczu, być najduję.

Wierny ratunku, który w wielkiej cenie
Masz wiernych ciężkość, życzliwych przykrości;
W tobie stateczność, szczyrość a baczenie

100 
I hojność niech wiek przedłuża w radości.