Ust moich dadzą władzą językowi
I serce z tobą mówić, nędznikowi?
Gdyżem jest niebu brzydki, a krąg świata
Mnie sobie hydzi, tem ku mnie zwaśniony,
Żeś ty, mój Boże, przez grzech obrażony.
Proszę, o Panie, proszę, od twej twarzy
Mnie nie odganiaj, gdy się me złe żarzy;
Bo bez twej łaski gdzież stąpię bezpiecznie?
Odstąpiszli mnie, — wnet rówien lekkiemu
Prochowi będę, co grzyskiem tchu wszemu;
Lada cień będzie miał więcej godności
Jakoż, skorom z twej drogi, Boże wieczny,
Uszedł, radości nie zna zmysł serdeczny,
A jeśli który dzień wdzięcznym się zjawił,
Ten mi naprzykrsze gorzkości zostawił.
Proszę, abyś me głupstwo przejźreć raczył;
Proszę, nademną — jakoś nad straconym
Synem był kiedyś — bądź łaską wzruszonym!
Dary łaski twej obracając marnie,
Pośmiech się zewsząd na mię, Panie, garnie.
Dobroci twojej skarby rozpraszając,
Ginę, swój żywot wszech zmaz pełen znając.
Mych pomnieć nie chciej, ni głupich sprosności;