Strona:PL Sebastyana Grabowieckiego Rymy duchowne.djvu/057

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.
Chcesz to podobno pokazać na oko,

Że gwiazdy one, co świecą wysoko,
Nami tu rządzą, co na ziemi siedziem,
A ty mało dbasz, jak swe sprawy wiedziem.

Gdyby tak było, to prośba do ciebie

10 
Byłaby próżna, próżno oko z siebie

Łzyby toczyło, więc zatem ufanie
W Marsie, niż w tobie, pewniejszeby, Panie.

Lecz ja egipskiej wiary nie znam w sobie;
Nie gwiazdam, Boże, lecz dawam cześć tobie.

15 
Nie w podejźranych dniach, żałość dających,

Lecz nadzieję mam w twych skrzydłach władnących.

A iż tak wołam i głos mieszam z łzami,
Niech się to dwoje zjawi między nami,
Niech twoja łaska miłosierdzia wzruszy

20 
A radość wznidzie mej troskliwej duszy.


Duszy mej radość a cześć z chwałą tobie
Uroście, Panie: tylko niechaj sobie
Łaskę uproszę. Lecz nie co mnie miło,
Owszem, co ty chcesz, niechby, ojcze, było.



XXXV.

Panie przedniejszy z wieków, ojcze ludzki, tobie
Wszytko władzą przyznawa to, co świat ma w sobie;
Ucieczkąś nam był zawżdy czasów przepuszczonych
I ratunkiem w przykrościach godzin utrapionych.

W on czas, gdy bez porządku wszytko się mieszało

A godzin i własności swoich nic nie miało,
Niż obłoki na góry wyniosłe patrzały,
Niż ziemie skryte skarby ludziom ukazały,