Strona:PL Sawicka Nowelle.pdf/85

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

Pisarz znalazł inną, czerwoną, hożą, panowała u niego jak we własnym domu! Ewka nieraz widziała ją w różowéj spódnicy, w niebieskiéj fularowéj chustce, karmiącą kury ziarnem, albo siekającą zielsko dla wieprzów; pierścionki miała, kolczyki, siadywała sobie całemi godzinami w otwartém oknie, przy samowarze, piła herbatę, cukrem przegryzając! Utyła, wypiękniała, chłopi przed nią czapki zdejmowali, kury, jaja, orzechy znosili! W najpilniejsze czasy, kiedy inne baby od świtu do nocy przy żniwie potem się oblewały, ona siedziała sobie na ganku, wygrzewała się na słońcu, gryzła orzechy, albo pisarskiego psa grzebieniem czesała!
Chuda, czarna Ewka w poszarpanéj spódniczce, w brudnéj, rozpiętéj na piersiach koszuli, zaczajona w krzaku, przyglądała się téj rozkoszy, pożerała wzrokiem wszelkie oznaki pisarskiego dostatku. Duży, błyszczący samowar miał dla niéj prawie takiż urok powagi, jak sam pisarz! Dreszcz ją przebiegał, oskoma dręczyła na widok jadła różnego, na samą woń pieczywa i smażonego mięsa. Poruszała nozdrzami, przełykała ślinę i, jak lunatyczka, bezwiednie prawie przysuwała się coraz bliżéj do pisarskiego domu. Z za węgła szła wzdłuż ściany aż pod ganek, stawała w kącie skurczona, nieśmiała... Siwe oczy latały na wszystkie strony; chude, jak u małpy, palce kurczyły się nerwowo! Skrzętna gospodyni na ganku nic nie zostawiała, w najlepszym razie znajdowały się na ławce strąki grochu, ogryzione jabłko, albo resztki chleba z masłem, którego pies nie dojadł. Sama za to dawała jéj czasem kawałek cukru, sera, odgotowane mięso. Ewka chowała śpiesznie zdobycz za pazuchę i, nie oglądając się, uciekała przez płoty, przez zagony, do staréj kuźni,